ENG
   PL

Mirosław Koprowski   »
MALARSTWO



Malarstwo pejzażowe ma w Polsce długą, piękną tradycję. Wyrosło jako samodzielne zjawisko w dobie rozkwitu sztuki Młodej Polski. Potem długo stanowiło obszar ważnej artystycznie wypowiedzi. Zaowocowało m.in. powstaniem krakowskiej szkoły malarstwa pejzażowego i licznymi realizacjami takich artystów jak Jan Stanisławski i znaczne grono jego utalentowanych uczniów, wśród których byli: Stanisław Czajkowski, Stefan Filipkiewicz, Stanisław Kamocki, Henryk Szczygliński i wielu innych. Było udanie kontynuowane przez cały XX wiek.

Malarstwo Mirka Koprowskiego wpisuje się w tę tradycję. Większość obrazów utrzymanych jest w realistycznej formie, choć nieraz na płaszczyznę obrazu kładzie się niemal ekspresjonistyczny, barwny płaszcz, czasem występują także motywy o charakterze metafizycznego symbolizmu.

Pejzaż nie jest łatwym gatunkiem. Od artystów hołdujących wspomnianym konwencjom wymaga umiejętności syntetyzowania obrazu natury i jej nastroju przy oszczędnym użyciu środków formalnych. Realistyczne korzenie i bezpretensjonalność, prostota ujęcia tematu muszą być wsparte dojrzałym warsztatem. Przy różnorodności poszukiwań Mirek Koprowski tworzy dzieła harmonijne, oparte na formie i kolorze, będące wynikiem połączenia wrażliwości malarskiej z wiedzą wynikającą z bezpośredniej obserwacji.

Określenie pleneryzm ma w odniesieniu do aktywności twórczej łódzkiego artysty szczególne znaczenie. Nie jest to tylko malarstwo widoków – fragmentów natury co prawda podziwianych, ale kontemplowanych z daleka. To nie pretensjonalna skłonność do uchwycenia tego, co nastrojowe, poruszające i melancholijne. Afirmacyjna postawa wobec natury ujawniana w pracach Mirka Koprowskiego bierze się z faktu, że autor sam aktywnie poznaje góry, wspina się na nie; bliski kontakt z potęgą natury owocuje szacunkiem i uwielbieniem jej piękna.

Motywami obrazowymi są w większości fragmenty postrzępionych masywów górskich, czasem wybrany szczyt, tatrzański las, górskie jezioro. Obrazy charakteryzują się silnym ładunkiem ekspresji i sugestywną interpretacją natury. To w nich ujawnia się fascynacja artysty górami, ujętymi przez pryzmat emocji i nastroju; ich zmienność malarz wnikliwie obserwuje i utrwala w widokach ulubionego krajobrazu. Oddaje potęgę sił natury poddanych cyklicznym przemianom, wydobywa moc zaklętych w skałę żywiołów, ulega panteistycznemu pojmowaniu i wielbieniu świata.

Odwoływanie się do motywu tryptyku w malarstwie, w formę którego czasem ujmuje wybrane motywy, wskazywałoby na sakralizowanie tematu. Tatry postrzegane były kiedyś jako kraina nieskażona niszczącym wpływem cywilizacji. Dziś w niektórych obrazach widok ginących drzew, mocno akcentowany na pierwszym planie, na tle odwiecznych masywów górskich, „brzmi” raczej gorzko. Te prace, choć osobiste, w sposób pewnie niezamierzony nabierają nawet charakteru interwencyjnego.

Wydaje się, jakby autor traktował każde ze swych dzieł jako fragment większej całości. W konsekwencji starannie kadruje każdy obraz. Zazwyczaj są to dalekie przestrzenie zamknięte przed nami pasmem szczytów. Artysta stosuje też bliskie plany, używa nietypowych perspektyw – biorą się one z przeżytych prawdziwych sytuacji, konkretnych oglądów, czasem z kontaktu „na wyciągnięcie ręki”. W pejzażach nizinnych, wykonanych choćby na obrzeżach Łodzi, horyzont postawiony jest zazwyczaj wysoko; ku niemu zmierzają dukty ścieżek, pasma szyn i trakcji kolejowych.

W górach ujęcia obrazowej przestrzeni z podwyższonego punktu obserwacji poszerzają horyzont widzenia, umożliwiają spiętrzenie planów kompozycyjnych. Pod wielkim przestworem nieba z – przedstawionymi jakby w zbliżeniu – obłokami trwają w milczeniu surowe majestatyczne monolity, poddają się konfrontacji w dramatycznym teatrze natury. Postrzępione koronki chmur nachodzą na ciemną plamę zwartej skalnej grani. Ich statyczność i niewzruszoność zakłóca płynny dukt pędzla. Dramatyczna ekspresja ciężkich form, które ewokują mistyczną ciszę, ledwie widoczne zza nocnych chmur, powołane do życia za pomocą prószu światło księżyca buduje czasem nastrój nasycony pierwiastkami o romantycznej proweniencji. Świat przedstawiony niektórych prac wzbogacają odmienne – choć pochodne – formy, które wdzierają się w logiczną, znajomą przestrzeń. Powodują, że kompozycja nabiera symbolicznego wymiaru, nieraz powiązanego z osobistymi, intymnymi przeżyciami autora. Szczególną nośność symboliczną mają obrazy scalające potęgę podstawowych sił natury w jedną nieogarnioną kosmiczną całość.

Na drugim biegunie stoją dzieła, w których walor realistyczny zostaje zagubiony na rzecz sąsiedztwa barwnych płaszczyzn. Wtedy szkicowość i lakoniczność form przyrody graniczy z abstrakcją. Czasem twory natury ledwie ujawniają swoją obecność. W niektórych pracach zacierają się granice obiektów, tracą swoją konkretność, gubią się w atmosferze atramentowego nieba i tworzą nastrojowe nokturny o ciemnym, niemal monochromatycznym kolorycie.

Dzięki bezpośredniemu doznawaniu przez malarza fizyczności gór, w obrazach Mirka Koprowskiego i kolor, i światło, i faktury są bardzo wiarygodne, choć ich niektóre zestawienia mogą się wydawać niemożliwe. Dzieła uświadamiają nam, jak wyrafinowana i pełna pomysłów bywa sama natura.

Często prawie ekspresjonistyczne, nasycone barwy, mocne kontrasty światła i cienia znajdują uzasadnienie w rzeczywistych, fantastycznych zjawiskach przyrody. Nieraz mamy do czynienia jakby z odwróceniem perspektywy barwnej, jak wtedy, gdy rozmaite błękity bliskiego planu kierują naszą uwagę na – tonące w żółcieniach i ciepłych czerwieniach, oświetlone punktowym, choć dość szerokim światłem – dalekie 3 krajobrazy; wyeksponowane w ten sposób wybrane górskie szczyty stają się faktycznymi pierwszoplanowymi bohaterami dzieł.

Portretowanie przyrody o różnych porach dnia i roku owocuje obrazami, w których artysta dąży do uchwycenia rytmu i nastroju przyrody, płótnami o rozmaicie zorganizowanej palecie barw (gamy zieleni lub błękitów, żółcienie walczące z fioletami, arealistyczne płonące czerwienie). Powstają także wersje prac eksponujące ten sam motyw obrazowy, ale uchwycony w odmiennym barwnym i świetlnym anturażu.

Artysta odtwarza urodę przyrody z dużą wrażliwością. Wykazuje czułość w interpretacji koloru, umiejętnie oddaje subtelne światła, podkreśla dekoracyjność kreski i plamy barwnej. Niektóre z obrazów Mirka Koprowskiego cechują ostre odważne kontrasty. Autor uzyskuje dzięki nim, obok ilustracyjnego, także bardzo mocny efekt wyrazowy, który staje się największą wartością obrazu.

Podobnym zabiegom poddaje artysta także swoje martwe natury. Podobnie jak w górskich plenerach akcentuje różnice materii, zestawia ze sobą to, co kruche i solidne, trwałe i chwilowe, ruchliwe i statyczne. Maluje obrazy, w których przedmioty ujawniają swoją zjawiskową obecność dzięki niezbyt agresywnemu oświetleniu płynącemu zza przejrzystych przedmiotów, ale też i takie, w których agresywne, barwne wizerunki rzeczy ukazane są w pełnej iluminacji. Widać wtedy, jak zajmujące jest badanie wzajemnych relacji barwy, światła i przestrzeni.

Wyłowione z ciemności martwe przedmioty zostają na swój sposób ożywione. Bywają zwielokrotnione, a przestrzeń poszerzona dzięki odbiciom i prześwitom. Zagadnieniem podstawowym staje się przestrzeń i światło, a nie wyglądy przedmiotów. Zajmuje nas gra barw, faktur i kształtów – kreowanie głębi przestrzeni i jej charakter, a nie przedmioty w przestrzeni. Ta rodzi się dopiero dzięki przedmiotom, one ją wywołują i organizują. Powróćmy do głównego przedmiotu zainteresowań Mirka Koprowskiego. W młodopolskim malarstwie pejzażowym sztuka bywała obrazowym odpowiednikiem „pejzażu wewnętrznego” – duszy artysty.

Do jakiegoś stopnia jest nim na pewno i dziś w przypadku osoby łódzkiego malarza. Jego twórczość to wyraz pogłębionego emocjonalnego zachwytu nad urodą tatrzańskiego pejzażu, którego witalność ujmuje w ekspresyjnej formie. Artysta widzi w nim odbicie metafizyczności, dostrzega ducha wolności i mocy przyrody. Człowiek nie pojawia się w tym górskim pejzażu bezpośrednio. Istnieje tam tylko w tle jako potencjalny zdobywca, także jako twórca, który próbuje uchwycić jego złożoność i piękno. Czasem o jego istnieniu świadczy jedynie wydeptana ścieżka, drobny ślad, który i tak zasypie zaraz śnieg, albo rozwieje górski wiatr.

Dariusz Leśnikowski


KATALOG



HOME | NOWOŚCI | WYSTAWY | ARTYŚCI | KONTAKT